Wywiad z Arturem Żebrowskim – część 1
Pierwsza część wywiadu z Arturem Żebrowskim – Dyrektorem Biura Usług Informatycznych w największym polskim banku. Menedżerem IT, audytorem i konsultantem, z szerokim wachlarzem specjalizacji, zdobytym podczas realizacji projektów audytorskich i doradczych dla dużych firm przez ostatnich kilkanaście lat. Obecnie, w największym banku w regionie, odpowiada za jakość usług i systemów informatycznych (w tym SLA, BCP), procesy IT, ryzyko operacyjne, zgodność regulacyjną, obszar kontroli wewnętrznej oraz koordynację audytów wewnętrznych i zewnętrznych.
Jarosław Zieliński: Pierwsze pytanie z kategorii trudnych. Mówiłeś podczas prezentacji, że kluczowy pracownik w firmie, niejednokrotnie nie jest osobą rangi eksperta. Co należy zrobić, by być ważną osobą dla organizacji, nie będąc jednocześnie ekspertem w konkretnej dziedzinie?
Artur Żebrowski: Pytasz tak trochę prowokacyjnie? (śmiech)
JZ: Oczywiście.
AŻ: Pytasz, jak urosnąć w oczach szefa?
JZ: Tak, dokładnie tak.
AŻ: Mogę wypowiedzieć się jedynie na przykładzie mojej organizacji, lecz w pewnym sensie może tak wyglądać we wszystkich korporacjach. Kto rośnie w oczach? Na pewno rosną ludzie, którzy wyróżniają się w projektach – np. wnoszą niestandardowe, nieznane dotąd rozwiązania, gdy wdrażany jest nowy model rozwiązania chmurowego, który wykorzystywany jest do chmury prywatnej lub coraz częściej publicznej. Takie osoby obserwują rynek, dają świeży powiew, a jednocześnie sami intensywnie się dokształcają – w godzinach pracy poprzez swoje zaangażowanie, poprzez szukanie możliwości rozwojowych na rynku, poprzez dążenie do samodoskonalenia. Ci ludzie bardzo często wzorują się na swoich starszych kolegach, więc mają model referencyjny. Widzą, że ekspert to człowiek, który zna się trochę na tym i na tamtym, a najlepiej właśnie na tym. Próbują znaleźć swoją niszę, w której zostaną ekspertami, albo po prostu szukają nowej dziedziny wyłącznie dla siebie. Tym samym przekonują swoich szefów, że są świetni w tym, co robią.
Niestety muszę przyznać, iż coraz częściej w przypadku kluczowych pracowników na rynku jest tak, że ci ludzie korzystają ze specyfiki rynku. Mówiąc wprost – zwyczajnie rozglądają się za inną pracą. Stawiają pracodawcę w sytuacji, w której albo dostają nowe zadania i tym samym większe wynagrodzenie oraz wyższe stanowisko, albo w ciągu kilku tygodniu znikają. W takich przypadkach najczęściej uruchamiane są wszelkiego rodzaju procesy retencyjne. Firmy starają się z tym człowiekiem porozmawiać, żeby go zachęcić do zmiany stanowiska w obrębie danej organizacji. Oczywiście reakcja dotyczy także kwestii wynagrodzenia, jeśli wymagają tego okoliczności. Musimy mieć jednak świadomość naszej drogi rozwoju, wobec której należy dostosować ścieżkę zawodową tego człowieka, dalsze szczeble jego kariery. Dlatego patrzy się na taką sytuację z perspektywy procesowej. Każdy pracownik musi mieć ścieżkę kariery, która odpowie mu na pytania: jeśli mam jakieś wątpliwości, to gdzie teraz jestem? Gdzie mogę być? Co muszę zrobić, żeby tę drogę pokonać? Tak, jak sam pokazywałeś podczas swojej prezentacji – cel, zasoby, jakie są niezbędne i to, żeby cały czas się porównywać z innymi, odpowiadać sobie na pytanie: czy jestem na dobrym kursie w moim rozwoju? Gdybym sam był pracownikiem, o jakim mowa w przykładzie, to mógłbym postąpić bardzo brutalnie i egoistycznie – po prostu broniłbym się tym, że rynek da mi lepszą pracę, lepsze możliwości, więc siłą rzeczy i tak zdobędę to, co chcę od rozwoju własnej kariery. Natomiast istotna jest etyka pracy, o czym mówi wariant stosowany choćby w naszej organizacji – stawiamy na ewolucję pracownika w obrębie naszej firmy, dlatego jeśli chce więcej, próbujemy stworzyć ku temu warunki wierząc, iż jego rozwój, przyczyni się do rozwoju organizacji.
JZ: Poznając Twoje doświadczenie zawodowe, zauważyłem, że jesteś biegły w zakresie business community. Czy analizowałeś zdobytą w tej dziedzinie wiedzę pod kątem usług chmurowych? Np. w przypadku, gdy pojawia się zagrożeniem wycieku danych, procedur, itd.?
AŻ: Muszę przyznać, że w przypadku naszej organizacji, jesteśmy na etapie analizowania takich sytuacji. To, że cała bankowość podchodzi bardzo ostrożnie do tematu chmury publicznej, to poniekąd kwestia tego, że nie do końca jest jeszcze rozpoznana interpretacja samego nadzoru finansowego nad tym, jak należy całościowo podejść do rozwiązań chmurowych – rekomendacja KNF mówi tylko o pewnych rozwiązaniach, które są uzależnione od analizy sytuacji w firmie. Chodzi o to, czy dane rozwiązanie cloudowe posiadane przez firmę, spełnia wymogi bezpieczeństwa, ciągłości działania, integralności, itd.
W tym wypadku odpowiedź na pytanie jest taka, że banki dopiero wypracowują pewną formułę działań. My także uczestniczymy w tym wyzwaniu przed jakim stanęła branża bankowości, i z naszej perspektywy można powiedzieć, że jest to wyzwanie, które czeka wszystkich. Na pewno będziemy musieli zmierzyć się z tym, iż część usług, czy tego chcemy czy nie, będzie rzeczywiście wykorzystywać model chmurowy – model chmury prywatnej w pierwszej kolejności, model chmury publicznej w dalszej. Natomiast kwestie bezpieczeństwa, integralności, ciągłości działania i prawne zawsze będą pierwszorzędne. Być może zostaną wydane jakieś bardziej szczegółowe wymagania, interpretacje lub wytyczne Komisji Nadzoru Finansowego. Możliwe jest, że branża finansowa na forum Związku Banków Polskich opracuje jakieś rekomendacje wewnętrzne dla banków i będą one pewnym drogowskazem. Nie mamy własnej drogi jeszcze tak ukształtowanej, abyśmy mogli powiedzieć, że robimy to w jeden konkretny sposób.
JZ: Mówiąc o rekomendacji D, zauważam, iż na tle jej samej, trwa ofensywa sieci definiowanych programowo, które chcą wejść do bankowości, jednocześnie odsuwając na bok hardware. Wszystko takie działania mają na celu upowszechnienie sieci, które są tworzone wirtualnie. Czy też masz podobne odczucia?
AŻ: Powiem szczerze, iż patrząc na własny przykład, trudno mi się z tym zgodzić, jeszcze się z tym nie spotkaliśmy. Póki co, temat ten nie jest dla mnie wystarczająco wyeksplorowany.
JZ: Który Twoim zdaniem z obszarów IT będzie się najbardziej rozwijał, na którym warto skupić się najmocniej?
AŻ: Generalnie development. Tu zdecydowanie będzie postępował wzrost. Aplikacje mobilne, developerzy frontendowi, architekci. W zakresie tych stanowisk obserwuje się duże zapotrzebowanie rynku. Analitycy biznesowi patrzą na tę sytuację w podobny sposób, co my. Na pewno development dziedzinowy jest dużym wyzwaniem i w tym przypadku banki starają się mieć własną kadrę developerów, a na dodatek bardzo intensywnie rozbudowują taki zespół.
Patrząc na obszary spokrewnione z IT, to wiodącymi dziedzinami są także cyberbezpieczeństwo i audyt IT. W zasadzie w tych wypadkach trwają nieustanne, otwarte rekrutacje, gdyż zapotrzebowanie na tych pracowników jest niezmiernie duże i wydaje się nie zmniejszać. W tym przypadku jest stosunkowo łatwo się przebranżowić, bo dla administratora IT, który poniekąd sam zajmuje się bezpieczeństwem swojego zasobu, to nie taka daleka droga od dziedziny, w której już dysponuje wiedzą. Człowiek ten rzeczywiście może łatwo zmienić tory swojej kariery na okolice szeroko pojętego cyber security, a tu zapotrzebowanie rynku jest ogromne. Tak, jak to jeszcze wspominałem w trakcie prelekcji, zapotrzebowanie na specjalistów w tych dziedzinach można zaobserwować u kilku dużych europejskich firm, które rozbudowują swoje zespoły w Polsce czy amerykańskie firmy outsourcingowe, wkraczające na południe Polski.
JZ: Uczestnicząc w konferencjach, dostrzegam coraz większą potrzebę networkingu, czyli tego, co właśnie teraz uprawiamy, takie rozmawianie twarzą w twarz z drugą osobą. Stąd idea User Groups. Co o tym sądzisz?
AŻ: Szczerze mówiąc to jeszcze jakiś czas temu nie wiedziałem o grupach networkingowych. Myślę jednak, że jest to świetna inicjatywa, zwłaszcza, że sam wyznaję takie podejście – w obrębie rynku od zawsze staramy się dzielić wiedzą, promować wymianę doświadczeń. Sami ze swoich zasobów kompetencji wydobywamy to, co najlepsze, i sprzedajemy w formie szkoleń, warsztatów. Uczymy się, wymieniamy wiedzą i doświadczeniami.
Bardzo dużo daje nam to, co robimy w zakresie wewnętrznego networkingu. W węższym gronie, prócz wiedzy, ludzie dzielą się napotykanymi problemami. Na początku, poniekąd wszyscy zwróciliśmy się ku temu, by łączyć doświadczenia z różnych dziedzin działalności firmy i jej struktur. Jeśli problem jest po stronie człowieka, to ten człowiek nie może zostać zostawiony sam sobie. Podobnie jeśli kłopot leży po stronie rozwiązań technicznych – każdy musi mieć możliwość skontaktowania się i zaangażowania konkretnego admina, eksperta czy programisty, dla którego rozwiązanie tej trudności jest rzeczą powszechną. Ci ludzie nie tyle co podadzą konkretną diagnozę problemu, ale poprowadzą innych trochę jak po sznurku, eliminując wątpliwości, dzieląc się doświadczeniem i ucząc nowych rzeczy. Taki networking jest niezwykle cenny i potrzebny. Z chęcią będę go promował patrząc na to, co pokazałeś choćby na tej platformie meetup.com.